Miłość? Ta od trzymania się za ręce? To była jedna z tych
rzeczy, których doświadczyłam jedynie przez chwilę. Była dana na moment a potem
odebrania z brutalnością do której już chyba w swoim życiu nawykłam. Może dlatego moje serce było zgorzkniałe.
Komputer stał przede mną, otwarta poczta i nowa wiadomość. Siódma piętnaście. Dzień dobry.
Byłam już spóźniona, byłam już mocno spóźniona a stałam w kuchni z kubkiem kawy w dłoni i papierosem w ustach wpatrując się w ekran. Jakby był ukryty sens w tych dwóch słowach, który miał się dopiero przede mną ukazać. Usilne wpatrywanie się jednak nic nie dało. Nadal to było zwykłe dzień dobry.
Komputer stał przede mną, otwarta poczta i nowa wiadomość. Siódma piętnaście. Dzień dobry.
Byłam już spóźniona, byłam już mocno spóźniona a stałam w kuchni z kubkiem kawy w dłoni i papierosem w ustach wpatrując się w ekran. Jakby był ukryty sens w tych dwóch słowach, który miał się dopiero przede mną ukazać. Usilne wpatrywanie się jednak nic nie dało. Nadal to było zwykłe dzień dobry.
Dzień dobry.
Kliknęłam wyślij, dopiłam kawę, zgasiłam papierosa. Trzeba się zbierać do pracy… Cały dzień upłynął
mi tak jak się tego spodziewałam. W pracy jak zwykle ciągle było coś do zrobienia
co skutecznie odganiało ode mnie wszystkie myśli związane z tajemniczym
rozmówcą, który przez kilka krótkich wiadomości wdarł się do mojej
podświadomości i nie chciał jej opuścić. W najmniej odpowiednich chwilach
myślałam tylko o tym, żeby rzucić się i sprawdzić pocztę. Jednak zdrowy
rozsądek jeszcze trzymał mnie w ryzach. Na to będzie czas w domu i jak można
było się spodziewać pierwsze co zrobiłam po wejściu do domu i zapaleniu papierosa
było włączenie komputera ,
zniecierpliwiona czekałam aż się uruchomi, aż wejdę na pocztę, żeby
zobaczyć czy przypadkiem nie ma nowej wiadomości. Były i to aż dwie, od tej
samej osoby.
Wybacz, że przeze mnie się wczoraj nie wyspałaś. Powinienem
był odpisać dopiero rano.
Wykazał troskę o to czy jestem wyspana. Interesujące…
Dobrze, że nie wiedział, że większość moich nocy jest spędzana bezsennie na parapecie
przy otwartym oknie z… Papierosem w ustach. Następna przyszła kilka minut temu.
Jak minął Ci dzień?
Jak osoba, która hipotetycznie mnie nie znała tyle chciała o
mnie wiedzieć, wykazywała TAKIE zainteresowanie a przy tym nie oczekiwała
niczego w zamian.
Dzień minął pracowicie. Naprawdę pracowicie. Dopiero weszłam
do domu. Powinnam robić coś innego niż tkwić przykuta do komputera. I nie martw
się zazwyczaj chodzę spać później i wstaję znacznie wcześniej.
Naciśnięcie przyciska wyślij miało być przepustką do
wolności i możliwości zrobienia czegokolwiek. Oczywiście do momentu, kiedy
dostanę odpowiedź.
Próba przyrządzenia czegokolwiek na obiad okazała się być niewypałem. Lodówka świeciła pustkami, jedyne co wydawało się zdatne do spożycia to mleko i kawałek sera. Obiadu z tego zdecydowanie nie będzie. Większość szafek pozostawała nadal pusta, poza sporymi zapasami kawy i makaronu, czego nie rozumiałam. Po co mi było tyle paczek makaronu. Czyżbym szykowała jakąś włoską ucztę pełną makaronów. A nie… Jednak nie. Żeby to zrobić trzeba potrafić chociaż odrobinę gotować. Zmuszona okolicznościami sięgnęłam po przypiętą do lodówki ulotkę z pobliskiej pizzerii. Pół godziny później ze sporym pudełkiem gorącej jeszcze pizzy siedziałam przy biurku i przeglądając jeszcze dokumenty do pracy czekałam na kolejną wiadomość. Przyszła po godzinie.
Próba przyrządzenia czegokolwiek na obiad okazała się być niewypałem. Lodówka świeciła pustkami, jedyne co wydawało się zdatne do spożycia to mleko i kawałek sera. Obiadu z tego zdecydowanie nie będzie. Większość szafek pozostawała nadal pusta, poza sporymi zapasami kawy i makaronu, czego nie rozumiałam. Po co mi było tyle paczek makaronu. Czyżbym szykowała jakąś włoską ucztę pełną makaronów. A nie… Jednak nie. Żeby to zrobić trzeba potrafić chociaż odrobinę gotować. Zmuszona okolicznościami sięgnęłam po przypiętą do lodówki ulotkę z pobliskiej pizzerii. Pół godziny później ze sporym pudełkiem gorącej jeszcze pizzy siedziałam przy biurku i przeglądając jeszcze dokumenty do pracy czekałam na kolejną wiadomość. Przyszła po godzinie.
W takim razie nie będę przeszkadzać. Napisz jak będziesz
miała chwilę.
Cholera… Czyżbym napisała coś co kazało mu sądzić, że nie
chcę z nim pisać i że nie mam na to czasu? Czyżbym sama sabotowała wszystko co
przydarzało się w moim życiu i co mogło być hipotetycznie dla mnie dobre?
Mam czas i kompletnie mi nie przeszkadzasz. Odkryłam coś
nowego. Żeby przygotować obiad potrzebne są do tego składniki. Moja lodówka świeci pustkami i jak się
okazuje z pustki nie da się niczego ugotować. Co robić?
Ostatnie kilkanaście godzin mojego życia opierało się na
czekaniu na odpowiedź połączoną z naciskaniem wyślij. To było zapewne
niezdrowe. Zapewne wiele osób stwierdziłoby także, że jest to całkowicie
irracjonalne. Zapewne wiele osób także stwierdziłoby, że uroiłam sobie takiego
faceta, bo bądź co bądź po tych kilku wiadomościach wydawał się być naprawdę
bardzo w porządku a kilka innych osób stwierdziłoby, że ktoś mnie wkręca ale
nie dbałam o to. Po zjedzeniu trzech kawałków i stwierdzeniu, że zdecydowanie
niczego w siebie więcej nie wpakuję pizza powędrowała do lodówki a ja sama
powędrowałam do prowizorycznego barku dobywając z niego butelkę wina. Zaczynało się ściemniać a ja sama tak
naprawdę nie zrobiłam niczego co by można było uznać za produktywne oprócz
pracy oczywiście.
Co robić? To oczywiste. Wybrać się na zakupy. Jeżeli jednak
jest to zbyt skomplikowane a przypuszczam, że tak jest proponuję coś zamówić.
Czemu interesował się tylko moją osobą o sobie nic nie
pisząc? Czyżby tak to miało wyglądać. Darmowy psychoterapeuta?
Skończyło się na zamówieniu pizzy. Jak twój dzień?
Mój dzień? Bardzo dobrze.
Dlaczego bardzo dobry?
Odpisujesz mi.
Dlatego, że Ci odpisuję? A co jest w moich wiadomościach
takiego, że dzień od razu robi się bardzo dobry?
Dlatego, że mogę Cię poznać. Dlatego, że mimo tego, że mnie
nie znasz odpisujesz.
Wiesz już całkiem sporo. Chodzę spać późno, wstaję wcześnie,
moja lodówka świeci pustkami, moje relacje z matką są całkiem ułomne, ale chyba
wpisują się w ogólnie przyjętą normę. No i masz mojego maila od mojej matki,
więc nie jest najgorzej. Nie mam czego się bać.
A jeżeli Cię okłamuję, że mam twojego e-maila od twojej
matki ?
To znaczy, że jestem jeszcze bardziej nieodpowiedzialna niż
myślałam i ufam ludziom i nie wymagam żadnego dowodu na potwierdzenie ich słów,
jestem łatwowierna.
Kolejne cechy. Jesteś ufna, łatwowierna. To dobrze?
Czy to dobrze? Nie wiem. Z pewnością mogą wyniknąć z tego
powodu jakieś kłopoty.
Muszę iść.
Musisz?
Muszę. Uważaj na siebie, dobrze?
Dobrze, obiecuję nie otwierać drzwi obcym.
Wyśpij się. Dobranoc.
Odpowiedzi przychodziły co parę minut. Bez żadnych dłuższych
przerw. Nawet nie zauważyłam, kiedy za oknem zapanował mrok. Kiedy butelka z
winem opustoszała. Kiedy się tak rozkleiłam pod wpływem tej całej troski jaką
okazywał wobec mnie. Ani tego dlaczego po kilku wiadomościach zależało mi na
tej osobie, kim ona nie byłaby. Nie
rozumiałam tego dlaczego chciał mnie poznać i dlaczego w jakiś sposób mu na
mnie zależało. Może nie byłam aż tak przegrana jak mi się wydawało. A może
byłam.
Dobranoc. Kiedy zamierzasz dostać od mojej mamy mój numer?
Nie spodziewałam się odpowiedzi a jednak przyszła.
W środę.
Zatkało mnie. Co za… jeżeli się nie myliłam to facet był
bardziej uparty niż myślałam. Był też bardziej zawzięty niż się wydawało a przy
tym. A przy tym po tych kilku
wymienionych zdaniach w hali zależało mu bardziej niż mi się mogło wydawać.
Prośba o to bym była na obiedzie chyba nie wynikała z tego, że nie chciał być
sam na sam z moją mamą i ojczymem tylko dlatego, że po prostu chciał, żebym ja
tam była. Albo sobie wszystko uroiłam i była to zupełnie inna osoba. Jednak…
Druga trzydzieści. Czy będzie spać? Wątpliwe. Sięgnęłam po telefon, wybrałam
numer po trzech sygnałach odebrała.
- Mamo, przepraszam jeżeli Cię obudziłam, ten obiad jest w
środę? – zapytałam aby się upewnić, bo może po prostu wszystko mi się wydawało.
- W środę a co? – odpowiedziała, słychać było, że była zaspana i że prawdopodobnie wyrwałam ją ze snu.
- Wiesz o której godzinie przypadkiem? – dopytywałam się, próbując wszystko zaplanować w swojej głowie.
- W środę a co? – odpowiedziała, słychać było, że była zaspana i że prawdopodobnie wyrwałam ją ze snu.
- Wiesz o której godzinie przypadkiem? – dopytywałam się, próbując wszystko zaplanować w swojej głowie.
- Ma przyjechać na siedemnastą – odpowiedziała po raz
pierwszy nie zasypując mnie pytaniami po co chcę to wiedzieć.
- Przyjadę o piętnastej – i rozłączyłam się. Raz się żyje.
Byłam ciekawa czy to on, była ciekawa jego reakcji na moją osobę, gdy spotkamy
się twarzą w twarz.
Coraz bardziej intrygująca robi się ta historia;) To ja już czekam na ten "obiad";d Świetnie piszesz i fajnie się czyta. Czekam z niecierpliwością na kolejny;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo <3
UsuńBiorę się za pisanie następnych rozdziałów, "obiad" czeka na wstawienie i wreszcie będzie dłuższe spotkanie Amelii i Zbyszka :D
Ja Ci mówiłam, że co rozdział to lepiej :3 Czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńA ja Ci mówiłam, że mam przez Ciebie dla kogo pisać! <33
UsuńDlatego teraz czekam, aż wstawisz kolejny rozdział! <33
UsuńTeraz próbuję się spakować, by zdążyć na mecz do domu dojechać ._. a jeszcze nie spakowana a do domu prawie 300 kilometrów </3
UsuńWstawię jak wygrają muehehe :D
Czyli wstawisz zaraz po meczu :D
UsuńAmelia? Ale, że ja? :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, nawet bardzo :> Oryginalne, świetnie napisane, intrygujące, trochę tajemnicze. Po prostu takie, jak lubię i będę czytać na pewno.
Zbychu się chyba troszkę zdziwi, więc nie mogę się doczekać jego reakcji :D
Pozdrawiam :*
Dziękuję, dziękuję :D
UsuńŻe Ty :D
Amelia się wzięła stąd, że sama uwielbiam to imię a także po prostu kocham film o tym samym tytule i tak mnie natchnęło można by powiedzieć
Zapowiada się to wszystko mega intrygująco. Amelia jest dosyć oryginalną (?) osobą i chyba to w niej lubię.
UsuńBartman też wydaje się być całkiem sympatyczny, nie mogę się doczekać jego miny jak zobaczy dziewczynę na tym obiedzie :)