Home O mnie Czytam Spam Obserwuj

t

Together, to be
Od dawna myślałam o umieszczaniu swoich opowiadań w internecie jednak chyba zawsze brakowało mi tej odwagi potrzebnej do założenia bloga. Ostatnimi czasy przeglądając różne strony natknęłam się na niezliczoną ilość naprawdę dobrych opowiadań poświęconych właśnie naszym siatkarzom. Nie pamiętam od kiedy kibicuję naszej drużynie, nie pamiętam od kiedy tak bardzo interesuję się siatkówką ale trwa to już kilka ładnych lat. Mam nadzieję, że starczy mi siły i entuzjazmu na prowadzenie tego bloga jak najdłużej.
Layout by TYLER

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział czwarty
|
Miłość? Ta od trzymania się za ręce? To była jedna z tych rzeczy, których doświadczyłam jedynie przez chwilę. Była dana na moment a potem odebrania z brutalnością do której już chyba w swoim życiu nawykłam.  Może dlatego moje serce było zgorzkniałe.
Komputer stał przede mną, otwarta poczta i nowa wiadomość. Siódma piętnaście. Dzień dobry.
Byłam już spóźniona, byłam już mocno spóźniona a stałam w kuchni z kubkiem kawy w dłoni i papierosem w ustach wpatrując się w ekran. Jakby był ukryty sens w tych dwóch słowach, który miał się dopiero przede mną ukazać.  Usilne wpatrywanie się jednak nic nie dało. Nadal to było zwykłe dzień dobry.

Dzień dobry.

Kliknęłam wyślij, dopiłam kawę, zgasiłam papierosa.  Trzeba się zbierać do pracy… Cały dzień upłynął mi tak jak się tego spodziewałam. W pracy jak zwykle ciągle było coś do zrobienia co skutecznie odganiało ode mnie wszystkie myśli związane z tajemniczym rozmówcą, który przez kilka krótkich wiadomości wdarł się do mojej podświadomości i nie chciał jej opuścić. W najmniej odpowiednich chwilach myślałam tylko o tym, żeby rzucić się i sprawdzić pocztę. Jednak zdrowy rozsądek jeszcze trzymał mnie w ryzach. Na to będzie czas w domu i jak można było się spodziewać pierwsze co zrobiłam po wejściu do domu i zapaleniu papierosa było włączenie komputera ,  zniecierpliwiona czekałam aż się uruchomi, aż wejdę na pocztę, żeby zobaczyć czy przypadkiem nie ma nowej wiadomości. Były i to aż dwie, od tej samej osoby.

Wybacz, że przeze mnie się wczoraj nie wyspałaś. Powinienem był odpisać dopiero rano.
 
Wykazał troskę o to czy jestem wyspana. Interesujące… Dobrze, że nie wiedział, że większość moich nocy jest spędzana bezsennie na parapecie przy otwartym oknie z… Papierosem w ustach.  Następna przyszła kilka minut temu.

Jak minął Ci dzień?

Jak osoba, która hipotetycznie mnie nie znała tyle chciała o mnie wiedzieć, wykazywała TAKIE zainteresowanie a przy tym nie oczekiwała niczego w zamian.

Dzień minął pracowicie. Naprawdę pracowicie. Dopiero weszłam do domu. Powinnam robić coś innego niż tkwić przykuta do komputera. I nie martw się zazwyczaj chodzę spać później i wstaję znacznie wcześniej.

Naciśnięcie przyciska wyślij miało być przepustką do wolności i możliwości zrobienia czegokolwiek. Oczywiście do momentu, kiedy dostanę odpowiedź.
Próba przyrządzenia czegokolwiek na obiad okazała się być niewypałem. Lodówka świeciła pustkami, jedyne co wydawało się zdatne do spożycia to mleko i kawałek sera. Obiadu z tego zdecydowanie nie będzie.  Większość szafek pozostawała nadal pusta, poza sporymi zapasami kawy i makaronu, czego nie rozumiałam. Po co mi było tyle paczek makaronu. Czyżbym szykowała jakąś włoską ucztę pełną makaronów.  A nie… Jednak nie. Żeby to zrobić trzeba potrafić chociaż odrobinę gotować.  Zmuszona okolicznościami sięgnęłam po przypiętą do lodówki ulotkę z pobliskiej pizzerii.  Pół godziny później ze sporym pudełkiem gorącej jeszcze pizzy siedziałam przy biurku i przeglądając jeszcze dokumenty do pracy czekałam na kolejną wiadomość. Przyszła po godzinie.

W takim razie nie będę przeszkadzać. Napisz jak będziesz miała chwilę.

Cholera… Czyżbym napisała coś co kazało mu sądzić, że nie chcę z nim pisać i że nie mam na to czasu? Czyżbym sama sabotowała wszystko co przydarzało się w moim życiu i co mogło być hipotetycznie dla mnie dobre?

Mam czas i kompletnie mi nie przeszkadzasz. Odkryłam coś nowego. Żeby przygotować obiad potrzebne są do tego składniki.  Moja lodówka świeci pustkami i jak się okazuje z pustki nie da się niczego ugotować. Co robić?

Ostatnie kilkanaście godzin mojego życia opierało się na czekaniu na odpowiedź połączoną z naciskaniem wyślij. To było zapewne niezdrowe. Zapewne wiele osób stwierdziłoby także, że jest to całkowicie irracjonalne. Zapewne wiele osób także stwierdziłoby, że uroiłam sobie takiego faceta, bo bądź co bądź po tych kilku wiadomościach wydawał się być naprawdę bardzo w porządku a kilka innych osób stwierdziłoby, że ktoś mnie wkręca ale nie dbałam o to. Po zjedzeniu trzech kawałków i stwierdzeniu, że zdecydowanie niczego w siebie więcej nie wpakuję pizza powędrowała do lodówki a ja sama powędrowałam do prowizorycznego barku dobywając z niego butelkę wina.  Zaczynało się ściemniać a ja sama tak naprawdę nie zrobiłam niczego co by można było uznać za produktywne oprócz pracy oczywiście.

Co robić? To oczywiste. Wybrać się na zakupy. Jeżeli jednak jest to zbyt skomplikowane a przypuszczam, że tak jest proponuję coś zamówić.

Czemu interesował się tylko moją osobą o sobie nic nie pisząc? Czyżby tak to miało wyglądać. Darmowy psychoterapeuta?

Skończyło się na zamówieniu pizzy. Jak twój dzień?

Mój dzień? Bardzo dobrze.

Dlaczego bardzo dobry?

Odpisujesz mi.

Dlatego, że Ci odpisuję? A co jest w moich wiadomościach takiego, że dzień od razu robi się bardzo dobry?

Dlatego, że mogę Cię poznać. Dlatego, że mimo tego, że mnie nie znasz odpisujesz.

Wiesz już całkiem sporo. Chodzę spać późno, wstaję wcześnie, moja lodówka świeci pustkami, moje relacje z matką są całkiem ułomne, ale chyba wpisują się w ogólnie przyjętą normę. No i masz mojego maila od mojej matki, więc nie jest najgorzej. Nie mam czego się bać.

A jeżeli Cię okłamuję, że mam twojego e-maila od twojej matki ?

To znaczy, że jestem jeszcze bardziej nieodpowiedzialna niż myślałam i ufam ludziom i nie wymagam żadnego dowodu na potwierdzenie ich słów, jestem łatwowierna.

Kolejne cechy. Jesteś ufna, łatwowierna. To dobrze?

Czy to dobrze? Nie wiem. Z pewnością mogą wyniknąć z tego powodu jakieś kłopoty.

Muszę iść.

Musisz?

Muszę. Uważaj na siebie, dobrze?

Dobrze, obiecuję nie otwierać drzwi obcym.

Wyśpij się. Dobranoc.

Odpowiedzi przychodziły co parę minut. Bez żadnych dłuższych przerw. Nawet nie zauważyłam, kiedy za oknem zapanował mrok. Kiedy butelka z winem opustoszała. Kiedy się tak rozkleiłam pod wpływem tej całej troski jaką okazywał wobec mnie. Ani tego dlaczego po kilku wiadomościach zależało mi na tej osobie, kim ona nie byłaby.  Nie rozumiałam tego dlaczego chciał mnie poznać i dlaczego w jakiś sposób mu na mnie zależało. Może nie byłam aż tak przegrana jak mi się wydawało. A może byłam.

Dobranoc. Kiedy zamierzasz dostać od mojej mamy mój numer?

Nie spodziewałam się odpowiedzi a jednak przyszła.

W środę.

Zatkało mnie. Co za… jeżeli się nie myliłam to facet był bardziej uparty niż myślałam. Był też bardziej zawzięty niż się wydawało a przy tym.  A przy tym po tych kilku wymienionych zdaniach w hali zależało mu bardziej niż mi się mogło wydawać. Prośba o to bym była na obiedzie chyba nie wynikała z tego, że nie chciał być sam na sam z moją mamą i ojczymem tylko dlatego, że po prostu chciał, żebym ja tam była. Albo sobie wszystko uroiłam i była to zupełnie inna osoba. Jednak… Druga trzydzieści. Czy będzie spać? Wątpliwe. Sięgnęłam po telefon, wybrałam numer po trzech sygnałach odebrała.
- Mamo, przepraszam jeżeli Cię obudziłam, ten obiad jest w środę? – zapytałam aby się upewnić, bo może po prostu wszystko mi się wydawało.
- W środę a co? – odpowiedziała, słychać było, że była zaspana i że prawdopodobnie wyrwałam ją ze snu.
- Wiesz o której godzinie przypadkiem? – dopytywałam się, próbując wszystko zaplanować w swojej głowie.
- Ma przyjechać na siedemnastą – odpowiedziała po raz pierwszy nie zasypując mnie pytaniami po co chcę to wiedzieć.

- Przyjadę o piętnastej – i rozłączyłam się. Raz się żyje. Byłam ciekawa czy to on, była ciekawa jego reakcji na moją osobę, gdy spotkamy się twarzą w twarz. 

10 komentarzy:

  1. Coraz bardziej intrygująca robi się ta historia;) To ja już czekam na ten "obiad";d Świetnie piszesz i fajnie się czyta. Czekam z niecierpliwością na kolejny;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo <3
      Biorę się za pisanie następnych rozdziałów, "obiad" czeka na wstawienie i wreszcie będzie dłuższe spotkanie Amelii i Zbyszka :D

      Usuń
  2. Ja Ci mówiłam, że co rozdział to lepiej :3 Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Ci mówiłam, że mam przez Ciebie dla kogo pisać! <33

      Usuń
    2. Dlatego teraz czekam, aż wstawisz kolejny rozdział! <33

      Usuń
    3. Teraz próbuję się spakować, by zdążyć na mecz do domu dojechać ._. a jeszcze nie spakowana a do domu prawie 300 kilometrów </3
      Wstawię jak wygrają muehehe :D

      Usuń
    4. Czyli wstawisz zaraz po meczu :D

      Usuń
  3. Amelia? Ale, że ja? :D
    Podoba mi się, nawet bardzo :> Oryginalne, świetnie napisane, intrygujące, trochę tajemnicze. Po prostu takie, jak lubię i będę czytać na pewno.
    Zbychu się chyba troszkę zdziwi, więc nie mogę się doczekać jego reakcji :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję :D
      Że Ty :D
      Amelia się wzięła stąd, że sama uwielbiam to imię a także po prostu kocham film o tym samym tytule i tak mnie natchnęło można by powiedzieć

      Usuń
    2. Zapowiada się to wszystko mega intrygująco. Amelia jest dosyć oryginalną (?) osobą i chyba to w niej lubię.
      Bartman też wydaje się być całkiem sympatyczny, nie mogę się doczekać jego miny jak zobaczy dziewczynę na tym obiedzie :)

      Usuń

« »